CZĘŚĆ 1 - Prawda o Długim Marszu i konsekwencje
w . 8 kwiecień 2011
Wkrótce na ekranach pojawi się film ‘Niepokonani’ oparty na rzekomo autobiograficznej książce Sławomira Rawicza Długi Marsz która opisuje jego, i sześciu innych ucieczkę, z syberyjskiego łagru w kwietniu 1941 roku do Indii, i do wolności.
W celu dalszego rozwinięcia tego tematu, i zbadania udziału Rawicza, a także późniejszego kandydata Witolda Glińskiego w tej ucieczce, powstała ta strona internetowa. A wątpliwości mogłyby istnieć.
WYGNANIE.
10 lutego 1940 roku nasza rodzina, wraz z tysiącami innych rodzin polskich z kresów wschodnich, dobrze znanym i wypróbowanym sowieckim sposobem została brutalnie obudzona o 4-tej rano i poinformowana przez oficera NKWD, że dekretem Najwyższego Prezydium, jesteśmy wysyłani na wygnanie w głąb Rosji.
W rezultacie, 24 lutego 1940 roku, nasz transport przybył na specposiołek Kriesty w Archangielskim obwodzie.
Tego samego dnia, tym samym transportem, na specposiołek Kriesty przybył z rodziną 13 letni Witold Gliński.
Na podstawie amnestii z 12 sierpnia 1941 roku nasza rodzina, otrzymała dokumentację 7 września 1941 roku, która zezwalała nam opuścić specposiołek Kriesty.
Rodzina Glińskich otrzymała podobne pozwolenie 2 września 1941 roku. Glińscy wyjechali do 700 km odległej na południe Szachunii, my trochę dalej, w kierunku tworzącej się Armii Polskiej.
SŁAWOMIR RAWICZ.
Jest jednak potrzeba włączyć Sławomira Rawicza do historii Długiego Marszu.
W 1956 roku została wydana, rzekomo autobiograficzna książka Sławomira Rawicza pod tytułem Długi Marsz (The Long Walk). Ta książka opisywała jego pobyt w Łubiance, przesłuchania, i wyrok 25 lat w łagrach. Dowiadujemy się, że on przybył do łagru 303 w okolicy Jakucka w lutym 1941 roku.
W pierwszym tygodniu kwietnia 1941 roku, z dwoma polskimi oficerami, Mr. Smithem i trzema innymi on ucieka z powyższego łagru i po około 13 miesięcznym "marszu" przybył do Indii i wolności. Polscy oficerowie plus jeden z pozostałych zginęli podczas tej ucieczki.
Mimo nieprawdopodobieństwa wielu opisanych epizodów, yeti i dobrze uzasadnionych nieścisłości które kwestionowały wiarygodność tej opowieści, ta książka została bestsellerem i przyjęta za historyczną prawdę.
Powyższa sytuacja zmieniła się po śmierci Rawicza.
W 2005 roku, odnaleziona dokumentacja potwierdzała, że Rawicz tak jak wszyscy polscy wygnańcy, został objęty amnestią z 12 sierpnia 1941 roku, że 26 marca 1942 roku został przyjęty do Armii Polskiej w Rosji, że w pierwszych dniach kwietniu 1942 roku, przez morze Kaspijskie przybył do Persji.
LINDA WILLIS.
W 2002 roku Hollywood zainteresował się ponownie realizacją filmu Długi Marsz i poszukiwano w Anglii informacji na ten temat.
Szczegółami tego wydarzenia, a także o tych którzy brali udział w powyższej ucieczce, szczególnie Mr. Smitha, była także zainteresowana Amerykanka Linda Willis, i z innymi zawitała do Anglii. Jej wizyta okazała się bezowocną, jednak ku jej zdziwieniu, po powrocie do Ameryki wiosną 2003 roku skontaktował się z nią Witold Gliński.
W półtoragodzinnej rozmowie telefonicznej Gliński przedstawił siebie jako lidera ucieczki z łagru koło Jakucka, a Rawicza jako człowieka który ukradł i przywłaszczył sobie jego (Glińskiego) życiorys. Także, że Rawicz na podstawie wydarzeń Glińskiego pobytu na wygnaniu, napisał książkę Długi Marsz. A więc to on, Gliński, był tym słynnym uciekinierem opisanym w książce Sławomira Rawicza.
Gliński jednocześnie przedstawił Willis całkowicie odmienny od Rawicza przebieg swego pobytu na wygnaniu, włącznie z pobytem w łagrze koło Jakucka, ucieczką z łagru i przebiegiem "Długiego Marszu".
W tej wersji Gliński nie trafił do Łubianki, nie był skazany na ciężkie lub inne roboty, lecz z jakiegoś nieokreślonego więzienia w Rosji, dołączył do swojej rodziny w Archangielskim obwodzie. Stamtąd, z innymi, w przetłoczonych bydlęcych wagonach dojeżdża do Irkucka. Z Irkucka, idąc pieszo, ich trasa okrążała południowe wybrzeże jeziora Bajkał (jedyna wersja która opisuje taką trasę), kieruje się na północ. W tej wersji, Gliński wraz z kobietami i dziećmi, które były zmuszone dotrzymywać im kroku, dociera do łagru w pobliżu Jakucka. Z łagru, w roli lidera, ucieka z sześcioma innymi . Po 11 miesiącach przybywa do Kalkuty w Indiach. Po postoju w szpitalu i rekuperacji, Gliński dojeżdża ciężarówką do wschodniego brzegu Kaspijskiego morza, a następnego dnia statkiem przypływa do Pahlevi aby wstąpić do Polskiej Armii.
Linda Willis, dostatecznie zaintrygowana przebiegiem Glińskiego relacji, zaproponowała aby postarał się o kopię swojej służby wojskowej z archiwum Armii Polskiej na Zachodzie. Kopia przyszła jeszcze w 2003 roku i podawała, że 7 marca 1942 roku Witold Gliński został przyjęty do 8 Dywizji Piechoty Armii Polskiej. 1 kwietnia 1942 roku przez morze Kaspijskie przybył do Pahlevi (Persja), że 8 Dywizja Piechoty przeszła pod brytyjską komendę. Niestety nazwa miejscowości gdzie 7 marca 1942 roku Gliński wstąpił do Polskiej Armii nie była podana, a tego ważnego szczegółu Gliński rzekomo nie pamiętał.
W 2005 roku dwie następne informacje.
Pierwsze odnosiło się Sławomira Rawicza.
Linda Willis otrzymała z Rosji kopie dokumentacji dotyczące pobytu Rawicza na wygnaniu. Dokumentacja potwierdzała, że Rawicz został objęty sierpniową amnestią 1941 roku, że 26 marca 1942 roku wciąż w Rosji, został przyjęty do Polskiej Armii w Rosji, że przybył do Persji 1 kwietnia 1942 roku.
Drugie wydarzenie dotyczyło Witolda Glińskiego. Informacje z archiwów IPN (Karta) potwierdzały, że Gliński, wraz z rodziną, został wywieziony w lutym 1940 roku do specposiołka Kriesty w obwodzie Archangielskim i, że amnestia z 12 sierpnia 1941 roku pozwoliła mu opuścić specposiołek Kriesty 2 września 1941 roku.
Linda Willis widocznie nie zauważyła, że ta wersja pozostawiała Glińskiemu jedynie sześć miesięcy pomiędzy datą 2 września 1941 roku, a przybyciem do Pahlevi 1-go kwietnia 1942 roku. Ten sześciomiesięczny okres był definitywnie za krótki aby Gliński mógł pokonać trasę z Kriestów przez Irkuck do Jakucka, by stamtąd uciec do Kalkuty w Indiach, a po potrzebnej rekuperacji, przez morze Kaspijskie przybyć do Pahlevi 1-go kwietnia 1942 roku. Sam Długi Marsz z Jakucka do Kalkuty wziął Glińskiemu 11 miesięcy.
Linda Willis dalej kontynuowała swoje poszukiwania. We wrześniu 2006 roku znowu przyleciała do Anglii na jej pierwsze spotkanie z Glińskim. Zamieszkała u niego, i przez dwa dnie uzupełniała informacje które ją niepokoiły, jak np. spotkanie z yeti i podobne, ale podstawowa kwestia nazwy miejscowości w której 7 marca 1942 roku Gliński wstąpił do Armii Polskiej nie została rzekomo poruszona.
Potwierdzenia, że ta urojona ucieczka wzięła miejsce, lub pobytu Witolda Glińskiego w łagrze koło Jakucka, nie było i nie ma.
JOHN DYSON
Po wizycie Lindy Willis, Witold Gliński był przekonany, że istniała tylko znikoma możliwość, jeżeli w ogóle, że książka na temat mitycznej postaci Mr. Smitha zobaczy dzienne światło, on wiedział, że takiej osoby nie było. Tymczasem film oparty na książce Długi Marsz nabierał konturów, a jemu ciągle brakowało możliwości przekazania swego urojonego udziału w tej niebywałej ucieczce.
Przypadkowo, lub może też nie, na scenie pojawił się John Dyson. Jego artykuły od czasu do czasu ukazywały się w angielskim miesięczniku Reader's Digest, a więc zaistniała możliwość szybkiego przekazu informacji o jego (Glińskiego) udziale w Długim Marszu.
John Dyson w październiku 2008 roku przyjechał do Kornwalii, i na podstawie ośmiodniowego wywiadu z Glińskim, w majowym wydaniu 2009 roku Reader's Digest ukazał wielostronicowy artykuł pod zachęcającym tytułem - "Niezwykłe Wydarzenie", -- "Prawdziwy Długi Marsz", -- "Po pięćdziesięciu latach, zagadka rozwiązana i bohater wyłoniony"
Według powyższego artykułu, na przełomie 1939/1940 roku, 17 letni Witold Gliński więc urodzony w 1922 roku (wszystkie archiwa, polskie, rosyjskie i Polskiej Armii na Zachodzie podawały jego rok urodzenia jako 1926), został skazany w Łubiance na 25 lat ciężkich robót. Z Łubianki, przez Irkuck, podczas jednej z najsroższych zim, idąc pieszo ponad 1200 km, nocując w dołach śnieżnych, Gliński wraz z innymi przybywa w grudniu 1940 roku do łagru w pobliżu Jakucka.
W lutym 1941 roku Gliński ucieka z łagru wraz z trzema oficerami polskiej piechoty, Mr. Smithem, i dwoma innymi. W styczniu 1942 roku Gliński dochodzi do Kalkuty w Indiach, trzech Polskich Oficerów zginęło podczas tej ucieczki.
Potwierdzenia, że taka ucieczka kiedykolwiek wzięła miejsce nie ma ani w archiwach, ani w żadnych innych wiarogodnych źródłach.
Mimo tego, prasa i opinia publiczna bezkrytycznie przyjęła opowieść o Długim Marszu jako historyczną prawdę, a Glińskiego ogłosiła bohaterem naszych wygnań do Rosji.
Ta sytuacja nie zmieniłaby się, gdyby nie to, że Glińskiego znałem z naszego wygnania do Kriestów w Archangielskim obwodzie. Od września 1940 roku do czerwca 1941 roku przebywałem z nim w tym samym pomieszczeniu, jego łóżko o jedno oddalone od mojego, a więc nie było możliwości aby on mógłby przebywać w lutym 1941 roku, w 5000 km odległym na wschód Jakucku, skąd według artykułu Dyson'a on rzekomo uciekał.
Po ukazaniu się tego artykułu w Reader's Digest, jeszcze w maju 2009 roku, John Dyson, został poinformowany przeze mnie o Glińskiego pobycie w Kriestach. Załączona kopia archiwów z IPN potwierdzała nie tylko jego rok urodzenia jako 1926, ale także jego pobyt na specposiołku Kriesty. Załączona informacja z archiwum Armii Polskiej na Zachodzie także potwierdzała, że Gliński urodził się w 1926 roku.
Dyson w swoich dwu odpowiedziach w czerwcu 2009 roku potwierdził pobyt Glińskiego w Kriestach w lutym, i wczesną wiosną 1941 roku. Także, że w powyższym okresie Gliński był dwa razy w 700 km odległej na południe Szachunii. W naszych warunkach na wygnaniu, to nie byłoby możliwe. Niezależnie od tych mniemanych wędrówek do Szachunii, powyższe potwierdzenie, że Gliński przebywał w Kriestach wiosną 1941 roku, wykluczało nie tylko Glińskiego pobyt w Łubiance, ale także jego ucieczkę z łagru koło Jakucka.
Sprostowania odmówiono.
Sytuacja podległa zmianie w następnym roku.
WYPRAWA DŁUGI MARSZ ŚLADAMI WITOLDA GLIŃSKIEGO
Zaledwie kilka miesięcy po pojawieniu się artykułu John Dyson'a artykułu w Reader's Digest niezrozumiały szał opanował pewne sfery polskiego społeczeństwa. Z niezrozumiałych powodów, nigdzie nie potwierdzone przeżycia Glińskiego nabrały gigantycznego znaczenia dla kraju, a niektórzy uważali, że powinni być platformą do jeszcze większego rozgłosu o jego wyczynie.
Trzech młodych Polaków, Tomasz Grzywaczewski, Bartosz Malinowski i Filip Drożdż, postanowiło tę ucieczkę potwierdzić, w tym celu przyjechali do Anglii na wywiad z Witoldem Glińskim. Ich nadzieją było, że pomyślny wywiad pozwoli im zaplanować wyprawę śladami ich bohatera.
Te oczekiwania były całkowicie uzasadnione. W ich opinii Gliński zasługiwał na miano bohatera, i wkrótce ukazały się o nim artykuły.
Oto niektóre wypowiedzi z artykułów na temat Witolda Glińskiego.
Tomasz Grzywaczewski (organizator i rzecznik Wyprawy Długi Marsz):
"Chcemy żeby Polacy dowiedzieli się, że ktoś taki istniał, prawdziwy bohater który rzucił wyzwanie sowieckiemu imperium".
"Wyprawa śladami książki opowiadającej prawdziwą historię Witolda Glińskiego który w 1941 roku uciekł z sowieckiego łagru pod Jakuckiem..".
"To czego dokonał Witold Gliński, to był wielki wyczyn...".
"Chcemy naszą wyprawą pokazać światu, jak wygląda prawda".
I po angielsku: "By doing this expedition, we wanted to show who real hero was. Who really made The Long Walk... That Witold Gliński is the real hero".
Piotr Zychowicz (dziennikarz Rzeczpospolitej), on wraz z Grzywaczewskim był z wizytą u Witolda Glińskiego - Gazeta Rzeczpospolita objęła patronat medialny nad tą Wyprawą:
"Polak, który dokonał brawurowej ucieczki z sowieckiego łagru...".
"Gliński to wspaniały Polak, zrobił na nas wielkie wrażenie".
Wypowiedzi które padły w pierwszych dniach lutego 2010 roku na falach radia RDC, podczas programu z udziałem Dyrektora Narodowego Centrum Kultury i Tomasza Grzywaczewskiego na temat "Wyprawa śladami Witolda Glińskiego" :
"Chcemy pokazać, że w naszej historii byli wielcy bohaterowie. którzy mogli stanowić wzór dla młodych Polaków". (Grzywaczewski)
Było też potwierdzone, że "Narodowe Centrum Kultury wokół postaci Witolda Glińskiego chce zbudować szerszą akcję edukacyjną".
Nic dziwnego, że społeczeństwo, władze, media, zostały do tego stopnia przekonane o prawdzie tej ucieczki, że Gliński został uznany za bohatera, a szczególnie gdy Minister i MSZ, a także prestiżowy Uniwersytet Łódzki objęli patronat nad tą Wyprawą, której celem było pójść śladami Witolda Glińskiego, bohatera naszych wygnań. A więc ta wyprawa była nierozwiązalnie złączona z Glińskim, bez jego mniemanej ucieczki nie byłoby tej Wyprawy.
Narodowe Centrum Kultury i 12 Explorers Festival zostali partnerami tej Wyprawy, a ponad dziesięć innych organizacji, media i przedsiębiorstw dołączyło się, i także objęło Patronaty nad tą Wyprawą.
Mimo tego, że Tomasz Grzywaczewski, lider tej Wyprawy, otrzymał kopie archiwalnej dokumentacji Glińskiego pobytu na wygnaniu w Rosji, które były całkowicie sprzeczne z John Dyson'a artykułem w Reader's Digest, on użył ten artykuł jako motywację do powzięcia się Wyprawy Długi Marsz i dalej promował Witolda Glińskiego jako bohatera naszych wygnań.
W grudniu 2010 roku, w artykule "Long Walk to Freedom", -- "The pure facts", ("Długi Marsz do Wolności", -- "Tylko same fakty"), Tomasz Grzywaczewski pisze: "The man who said...(this)...made the most epic escape in world history. His name was Witold Gliński". ("Człowiek który to powiedział......dokonał jedną z najbardziej niebywałych ucieczek świata. A nazywał się Witold Gliński").
Dalsze wydarzenia
Książka Lindy Willis "W Poszukiwaniu Mr.Smitha" (Looking for Mr.Smith), została wydana w listopadzie 2010 roku w niezmienionej chronologii wydarzeń, mimo tego potwierdzała, że Gliński 7 marca 1942 roku, wstąpił do 8 Dywizji Piechoty Polskiej Armii która wtedy przebywała w Rosji.
Archiwum im. Sikorskiego w Londynie i źródła Ambasady Polskiej w ZSSR w latach 1941—1943, podają, że 7 marca 1942 roku 8 Dywizja Piechoty stacjonowała koło Czymkent na północ od Taszkentu w Kazachstanie (Rosja), że 17 marca powyższa Dywizja otrzymała rozkaz od Gen. Andersa do przygotowania się do wyjazdu z Rosji. 30 marca przedostaje się przez morze Kaspijskie z Krasnowodska do Pahlevi w Persji. 1 kwietnia 1942 roku przechodzi pod komendę Brytyjską.
John Dyson 7 stycznia 2011 roku przedstawił swoją następną, trzecią, jeszcze bardziej nieprawdopodobną wersję pobytu Glińskiego na wygnaniu. Niestety żadna z jego wersji nie przedstawia prawdy wydarzeń, i wszystkie trzy są niezgodne z archiwami.
Natomiast pierwsza, Dysona, z maja 2009 roku, była podstawową dla podjęcia się przez Tomasza Grzywaczewskiego "Wyprawy Długi Marsz", i zainicjowała konsekwencje które wciągnęły Ministra MSZ, Państwową organizację NCK, Uniwersytet Łódzki, a także inne organizacje i przedsiębiorstwa do objęcia patronatów, lub partnerstwa nad wydarzeniem którego nigdy nie było.
Zaś Narodowe Centrum Kultury powinno się teraz zastanowić nad swoją inicjatywą "budowania szerszej akcji edukacyjnej wobec postaci Witolda Glińskiego".
Tomasz Grzywaczewski 13 stycznia 2011 roku przyznaje, że dokumentacja i inne informacje przedstawione przeze mnie były wiarygodne, i wycofał się z dyskusji. ("Lecz tylko tymczasowo"!).
John Dyson, po obaleniu jego trzeciej wersji w mojej ostatniej odpowiedzi, wycofał się bez komentarza.
Linda Willis nigdy nie przedstawiła swojej pozycji, chociaż była kilka razy to tego zachęcana.
Dla uzupełnienia, i w skrócie historia Witolda Glińskiego na wygnaniu:
1. Na podstawie informacji w Archiwach IPN.
2. Archiwów Urzędu Spraw Wewnętrznych Archangielskiego Obwodu.
3. Archiwów Polskiej Armii na Zachodzie (Londyn).
4. Według informacji podanych przez Glińskiego Lindzie Willis.
5. Archiwum im. Sikorskiego w Londynie.
6. Ambasady Polskiej w ZSRR-- Delegatura w Samarkandzie,
pobyt Witolda Glińskiego na wygnaniu nie zasługuje na wyróżnienie w porównaniu z przeżyciami wielu innych wygnańców i przedstawia się jak poniżej:
10 lutego 1940 roku Witold Gliński z rodziną, jest wywieziony na wygnanie do specposiołka Kriesty (Archangielski obwód). Przybywa do specposiołka Kriesty 24 lutego 1940 roku. Po ogłoszeniu amnestii, 2 sierpnia 1941 roku otrzymuje pozwolenie na opuszczenie Kriesty, udaje się do 700 km odległej na południe Szachunii (obwód Gorki).
7 marca 1942 roku Gliński jest przyjęty do 8 Dywizji Polskiej Piechoty koło Czymkent, na północ od Taszkentu, Rosja.
1 kwietnia 1942 roku 8 Dywizja Piechoty, przez Krasnowodsk i morze Kaspijskie przybywa do Pahlevi, Persja, i przechodzi pod komendę brytyjską.
Powyższa treść i archiwa wykluczają możliwość aby Witold Gliński mógł brać udział w "Długim Marszu", uważam także, że "Długi Marsz" istniał jedynie w wyobraźni Sławomira Rawicza, a później został przywłaszczony przez Witolda Glińskiego.
Dla zainteresowanych polecam strony internetowe www.mikaelstrandberg.com
lub łatwiejszy dostęp na Internecie wyszukując: --
"The Long Walk to Freedom",
"Gliniecki: I have solid evidence Glinski didn't do The Long Walk”
"John Dyson replies Gliniecki" (i moją odpowiedź).
Te dyskusje są jednak z oczywistych powodów prowadzona w języku angielskim.
Także następne artykuły na stronach Internetowych www.sybirak1940.com
Mimo tego Tomasz Grzywaczewski na stronie internetowej < hhtp://www.John Dyson replies Gliniecki> z 13 stycznia 2011 twierdzi, że informacje i dowody przedstawione przez Glinieckiego są naprawdę solidne, z niezrozumiałych powodów powołuje się jednocześnie na już przedtem zdyskredytowaną pierwszą wersję Glińskiego, która ukazała się w Reader's Digest w maju 2009 roku. Także zapowiada swoje wycofanie się z dalszej dyskusji.
Mimo powyższej wypowiedzi Grzywaczewski i jego współtowarzysze objeżdżają Ośrodki Kultury, Festiwale, szkoły, i inne Stowarzyszenia gdzie przedstawiają ucieczkę Witolda Glińskiego jako historyczne wydarzenie. Takie postępowanie jest nie do zrozumienia i godne potępienia.
,
Wkrótce na ekranach pojawi się film ‘Niepokonani’ oparty na rzekomo autobiograficznej książce Sławomira Rawicza Długi Marsz która opisuje jego, i sześciu innych ucieczkę, z syberyjskiego łagru w kwietniu 1941 roku do Indii, i do wolności.
W celu dalszego rozwinięcia tego tematu, i zbadania udziału Rawicza, a także późniejszego kandydata Witolda Glińskiego w tej ucieczce, powstała ta strona internetowa. A wątpliwości mogłyby istnieć.
WYGNANIE.
10 lutego 1940 roku nasza rodzina, wraz z tysiącami innych rodzin polskich z kresów wschodnich, dobrze znanym i wypróbowanym sowieckim sposobem została brutalnie obudzona o 4-tej rano i poinformowana przez oficera NKWD, że dekretem Najwyższego Prezydium, jesteśmy wysyłani na wygnanie w głąb Rosji.
W rezultacie, 24 lutego 1940 roku, nasz transport przybył na specposiołek Kriesty w Archangielskim obwodzie.
Tego samego dnia, tym samym transportem, na specposiołek Kriesty przybył z rodziną 13 letni Witold Gliński.
Na podstawie amnestii z 12 sierpnia 1941 roku nasza rodzina, otrzymała dokumentację 7 września 1941 roku, która zezwalała nam opuścić specposiołek Kriesty.
Rodzina Glińskich otrzymała podobne pozwolenie 2 września 1941 roku. Glińscy wyjechali do 700 km odległej na południe Szachunii, my trochę dalej, w kierunku tworzącej się Armii Polskiej.
SŁAWOMIR RAWICZ.
Jest jednak potrzeba włączyć Sławomira Rawicza do historii Długiego Marszu.
W 1956 roku została wydana, rzekomo autobiograficzna książka Sławomira Rawicza pod tytułem Długi Marsz (The Long Walk). Ta książka opisywała jego pobyt w Łubiance, przesłuchania, i wyrok 25 lat w łagrach. Dowiadujemy się, że on przybył do łagru 303 w okolicy Jakucka w lutym 1941 roku.
W pierwszym tygodniu kwietnia 1941 roku, z dwoma polskimi oficerami, Mr. Smithem i trzema innymi on ucieka z powyższego łagru i po około 13 miesięcznym "marszu" przybył do Indii i wolności. Polscy oficerowie plus jeden z pozostałych zginęli podczas tej ucieczki.
Mimo nieprawdopodobieństwa wielu opisanych epizodów, yeti i dobrze uzasadnionych nieścisłości które kwestionowały wiarygodność tej opowieści, ta książka została bestsellerem i przyjęta za historyczną prawdę.
Powyższa sytuacja zmieniła się po śmierci Rawicza.
W 2005 roku, odnaleziona dokumentacja potwierdzała, że Rawicz tak jak wszyscy polscy wygnańcy, został objęty amnestią z 12 sierpnia 1941 roku, że 26 marca 1942 roku został przyjęty do Armii Polskiej w Rosji, że w pierwszych dniach kwietniu 1942 roku, przez morze Kaspijskie przybył do Persji.
LINDA WILLIS.
W 2002 roku Hollywood zainteresował się ponownie realizacją filmu Długi Marsz i poszukiwano w Anglii informacji na ten temat.
Szczegółami tego wydarzenia, a także o tych którzy brali udział w powyższej ucieczce, szczególnie Mr. Smitha, była także zainteresowana Amerykanka Linda Willis, i z innymi zawitała do Anglii. Jej wizyta okazała się bezowocną, jednak ku jej zdziwieniu, po powrocie do Ameryki wiosną 2003 roku skontaktował się z nią Witold Gliński.
W półtoragodzinnej rozmowie telefonicznej Gliński przedstawił siebie jako lidera ucieczki z łagru koło Jakucka, a Rawicza jako człowieka który ukradł i przywłaszczył sobie jego (Glińskiego) życiorys. Także, że Rawicz na podstawie wydarzeń Glińskiego pobytu na wygnaniu, napisał książkę Długi Marsz. A więc to on, Gliński, był tym słynnym uciekinierem opisanym w książce Sławomira Rawicza.
Gliński jednocześnie przedstawił Willis całkowicie odmienny od Rawicza przebieg swego pobytu na wygnaniu, włącznie z pobytem w łagrze koło Jakucka, ucieczką z łagru i przebiegiem "Długiego Marszu".
W tej wersji Gliński nie trafił do Łubianki, nie był skazany na ciężkie lub inne roboty, lecz z jakiegoś nieokreślonego więzienia w Rosji, dołączył do swojej rodziny w Archangielskim obwodzie. Stamtąd, z innymi, w przetłoczonych bydlęcych wagonach dojeżdża do Irkucka. Z Irkucka, idąc pieszo, ich trasa okrążała południowe wybrzeże jeziora Bajkał (jedyna wersja która opisuje taką trasę), kieruje się na północ. W tej wersji, Gliński wraz z kobietami i dziećmi, które były zmuszone dotrzymywać im kroku, dociera do łagru w pobliżu Jakucka. Z łagru, w roli lidera, ucieka z sześcioma innymi . Po 11 miesiącach przybywa do Kalkuty w Indiach. Po postoju w szpitalu i rekuperacji, Gliński dojeżdża ciężarówką do wschodniego brzegu Kaspijskiego morza, a następnego dnia statkiem przypływa do Pahlevi aby wstąpić do Polskiej Armii.
Linda Willis, dostatecznie zaintrygowana przebiegiem Glińskiego relacji, zaproponowała aby postarał się o kopię swojej służby wojskowej z archiwum Armii Polskiej na Zachodzie. Kopia przyszła jeszcze w 2003 roku i podawała, że 7 marca 1942 roku Witold Gliński został przyjęty do 8 Dywizji Piechoty Armii Polskiej. 1 kwietnia 1942 roku przez morze Kaspijskie przybył do Pahlevi (Persja), że 8 Dywizja Piechoty przeszła pod brytyjską komendę. Niestety nazwa miejscowości gdzie 7 marca 1942 roku Gliński wstąpił do Polskiej Armii nie była podana, a tego ważnego szczegółu Gliński rzekomo nie pamiętał.
W 2005 roku dwie następne informacje.
Pierwsze odnosiło się Sławomira Rawicza.
Linda Willis otrzymała z Rosji kopie dokumentacji dotyczące pobytu Rawicza na wygnaniu. Dokumentacja potwierdzała, że Rawicz został objęty sierpniową amnestią 1941 roku, że 26 marca 1942 roku wciąż w Rosji, został przyjęty do Polskiej Armii w Rosji, że przybył do Persji 1 kwietnia 1942 roku.
Drugie wydarzenie dotyczyło Witolda Glińskiego. Informacje z archiwów IPN (Karta) potwierdzały, że Gliński, wraz z rodziną, został wywieziony w lutym 1940 roku do specposiołka Kriesty w obwodzie Archangielskim i, że amnestia z 12 sierpnia 1941 roku pozwoliła mu opuścić specposiołek Kriesty 2 września 1941 roku.
Linda Willis widocznie nie zauważyła, że ta wersja pozostawiała Glińskiemu jedynie sześć miesięcy pomiędzy datą 2 września 1941 roku, a przybyciem do Pahlevi 1-go kwietnia 1942 roku. Ten sześciomiesięczny okres był definitywnie za krótki aby Gliński mógł pokonać trasę z Kriestów przez Irkuck do Jakucka, by stamtąd uciec do Kalkuty w Indiach, a po potrzebnej rekuperacji, przez morze Kaspijskie przybyć do Pahlevi 1-go kwietnia 1942 roku. Sam Długi Marsz z Jakucka do Kalkuty wziął Glińskiemu 11 miesięcy.
Linda Willis dalej kontynuowała swoje poszukiwania. We wrześniu 2006 roku znowu przyleciała do Anglii na jej pierwsze spotkanie z Glińskim. Zamieszkała u niego, i przez dwa dnie uzupełniała informacje które ją niepokoiły, jak np. spotkanie z yeti i podobne, ale podstawowa kwestia nazwy miejscowości w której 7 marca 1942 roku Gliński wstąpił do Armii Polskiej nie została rzekomo poruszona.
Potwierdzenia, że ta urojona ucieczka wzięła miejsce, lub pobytu Witolda Glińskiego w łagrze koło Jakucka, nie było i nie ma.
JOHN DYSON
Po wizycie Lindy Willis, Witold Gliński był przekonany, że istniała tylko znikoma możliwość, jeżeli w ogóle, że książka na temat mitycznej postaci Mr. Smitha zobaczy dzienne światło, on wiedział, że takiej osoby nie było. Tymczasem film oparty na książce Długi Marsz nabierał konturów, a jemu ciągle brakowało możliwości przekazania swego urojonego udziału w tej niebywałej ucieczce.
Przypadkowo, lub może też nie, na scenie pojawił się John Dyson. Jego artykuły od czasu do czasu ukazywały się w angielskim miesięczniku Reader's Digest, a więc zaistniała możliwość szybkiego przekazu informacji o jego (Glińskiego) udziale w Długim Marszu.
John Dyson w październiku 2008 roku przyjechał do Kornwalii, i na podstawie ośmiodniowego wywiadu z Glińskim, w majowym wydaniu 2009 roku Reader's Digest ukazał wielostronicowy artykuł pod zachęcającym tytułem - "Niezwykłe Wydarzenie", -- "Prawdziwy Długi Marsz", -- "Po pięćdziesięciu latach, zagadka rozwiązana i bohater wyłoniony"
Według powyższego artykułu, na przełomie 1939/1940 roku, 17 letni Witold Gliński więc urodzony w 1922 roku (wszystkie archiwa, polskie, rosyjskie i Polskiej Armii na Zachodzie podawały jego rok urodzenia jako 1926), został skazany w Łubiance na 25 lat ciężkich robót. Z Łubianki, przez Irkuck, podczas jednej z najsroższych zim, idąc pieszo ponad 1200 km, nocując w dołach śnieżnych, Gliński wraz z innymi przybywa w grudniu 1940 roku do łagru w pobliżu Jakucka.
W lutym 1941 roku Gliński ucieka z łagru wraz z trzema oficerami polskiej piechoty, Mr. Smithem, i dwoma innymi. W styczniu 1942 roku Gliński dochodzi do Kalkuty w Indiach, trzech Polskich Oficerów zginęło podczas tej ucieczki.
Potwierdzenia, że taka ucieczka kiedykolwiek wzięła miejsce nie ma ani w archiwach, ani w żadnych innych wiarogodnych źródłach.
Mimo tego, prasa i opinia publiczna bezkrytycznie przyjęła opowieść o Długim Marszu jako historyczną prawdę, a Glińskiego ogłosiła bohaterem naszych wygnań do Rosji.
Ta sytuacja nie zmieniłaby się, gdyby nie to, że Glińskiego znałem z naszego wygnania do Kriestów w Archangielskim obwodzie. Od września 1940 roku do czerwca 1941 roku przebywałem z nim w tym samym pomieszczeniu, jego łóżko o jedno oddalone od mojego, a więc nie było możliwości aby on mógłby przebywać w lutym 1941 roku, w 5000 km odległym na wschód Jakucku, skąd według artykułu Dyson'a on rzekomo uciekał.
Po ukazaniu się tego artykułu w Reader's Digest, jeszcze w maju 2009 roku, John Dyson, został poinformowany przeze mnie o Glińskiego pobycie w Kriestach. Załączona kopia archiwów z IPN potwierdzała nie tylko jego rok urodzenia jako 1926, ale także jego pobyt na specposiołku Kriesty. Załączona informacja z archiwum Armii Polskiej na Zachodzie także potwierdzała, że Gliński urodził się w 1926 roku.
Dyson w swoich dwu odpowiedziach w czerwcu 2009 roku potwierdził pobyt Glińskiego w Kriestach w lutym, i wczesną wiosną 1941 roku. Także, że w powyższym okresie Gliński był dwa razy w 700 km odległej na południe Szachunii. W naszych warunkach na wygnaniu, to nie byłoby możliwe. Niezależnie od tych mniemanych wędrówek do Szachunii, powyższe potwierdzenie, że Gliński przebywał w Kriestach wiosną 1941 roku, wykluczało nie tylko Glińskiego pobyt w Łubiance, ale także jego ucieczkę z łagru koło Jakucka.
Sprostowania odmówiono.
Sytuacja podległa zmianie w następnym roku.
WYPRAWA DŁUGI MARSZ ŚLADAMI WITOLDA GLIŃSKIEGO
Zaledwie kilka miesięcy po pojawieniu się artykułu John Dyson'a artykułu w Reader's Digest niezrozumiały szał opanował pewne sfery polskiego społeczeństwa. Z niezrozumiałych powodów, nigdzie nie potwierdzone przeżycia Glińskiego nabrały gigantycznego znaczenia dla kraju, a niektórzy uważali, że powinni być platformą do jeszcze większego rozgłosu o jego wyczynie.
Trzech młodych Polaków, Tomasz Grzywaczewski, Bartosz Malinowski i Filip Drożdż, postanowiło tę ucieczkę potwierdzić, w tym celu przyjechali do Anglii na wywiad z Witoldem Glińskim. Ich nadzieją było, że pomyślny wywiad pozwoli im zaplanować wyprawę śladami ich bohatera.
Te oczekiwania były całkowicie uzasadnione. W ich opinii Gliński zasługiwał na miano bohatera, i wkrótce ukazały się o nim artykuły.
Oto niektóre wypowiedzi z artykułów na temat Witolda Glińskiego.
Tomasz Grzywaczewski (organizator i rzecznik Wyprawy Długi Marsz):
"Chcemy żeby Polacy dowiedzieli się, że ktoś taki istniał, prawdziwy bohater który rzucił wyzwanie sowieckiemu imperium".
"Wyprawa śladami książki opowiadającej prawdziwą historię Witolda Glińskiego który w 1941 roku uciekł z sowieckiego łagru pod Jakuckiem..".
"To czego dokonał Witold Gliński, to był wielki wyczyn...".
"Chcemy naszą wyprawą pokazać światu, jak wygląda prawda".
I po angielsku: "By doing this expedition, we wanted to show who real hero was. Who really made The Long Walk... That Witold Gliński is the real hero".
Piotr Zychowicz (dziennikarz Rzeczpospolitej), on wraz z Grzywaczewskim był z wizytą u Witolda Glińskiego - Gazeta Rzeczpospolita objęła patronat medialny nad tą Wyprawą:
"Polak, który dokonał brawurowej ucieczki z sowieckiego łagru...".
"Gliński to wspaniały Polak, zrobił na nas wielkie wrażenie".
Wypowiedzi które padły w pierwszych dniach lutego 2010 roku na falach radia RDC, podczas programu z udziałem Dyrektora Narodowego Centrum Kultury i Tomasza Grzywaczewskiego na temat "Wyprawa śladami Witolda Glińskiego" :
"Chcemy pokazać, że w naszej historii byli wielcy bohaterowie. którzy mogli stanowić wzór dla młodych Polaków". (Grzywaczewski)
Było też potwierdzone, że "Narodowe Centrum Kultury wokół postaci Witolda Glińskiego chce zbudować szerszą akcję edukacyjną".
Nic dziwnego, że społeczeństwo, władze, media, zostały do tego stopnia przekonane o prawdzie tej ucieczki, że Gliński został uznany za bohatera, a szczególnie gdy Minister i MSZ, a także prestiżowy Uniwersytet Łódzki objęli patronat nad tą Wyprawą, której celem było pójść śladami Witolda Glińskiego, bohatera naszych wygnań. A więc ta wyprawa była nierozwiązalnie złączona z Glińskim, bez jego mniemanej ucieczki nie byłoby tej Wyprawy.
Narodowe Centrum Kultury i 12 Explorers Festival zostali partnerami tej Wyprawy, a ponad dziesięć innych organizacji, media i przedsiębiorstw dołączyło się, i także objęło Patronaty nad tą Wyprawą.
Mimo tego, że Tomasz Grzywaczewski, lider tej Wyprawy, otrzymał kopie archiwalnej dokumentacji Glińskiego pobytu na wygnaniu w Rosji, które były całkowicie sprzeczne z John Dyson'a artykułem w Reader's Digest, on użył ten artykuł jako motywację do powzięcia się Wyprawy Długi Marsz i dalej promował Witolda Glińskiego jako bohatera naszych wygnań.
W grudniu 2010 roku, w artykule "Long Walk to Freedom", -- "The pure facts", ("Długi Marsz do Wolności", -- "Tylko same fakty"), Tomasz Grzywaczewski pisze: "The man who said...(this)...made the most epic escape in world history. His name was Witold Gliński". ("Człowiek który to powiedział......dokonał jedną z najbardziej niebywałych ucieczek świata. A nazywał się Witold Gliński").
Dalsze wydarzenia
Książka Lindy Willis "W Poszukiwaniu Mr.Smitha" (Looking for Mr.Smith), została wydana w listopadzie 2010 roku w niezmienionej chronologii wydarzeń, mimo tego potwierdzała, że Gliński 7 marca 1942 roku, wstąpił do 8 Dywizji Piechoty Polskiej Armii która wtedy przebywała w Rosji.
Archiwum im. Sikorskiego w Londynie i źródła Ambasady Polskiej w ZSSR w latach 1941—1943, podają, że 7 marca 1942 roku 8 Dywizja Piechoty stacjonowała koło Czymkent na północ od Taszkentu w Kazachstanie (Rosja), że 17 marca powyższa Dywizja otrzymała rozkaz od Gen. Andersa do przygotowania się do wyjazdu z Rosji. 30 marca przedostaje się przez morze Kaspijskie z Krasnowodska do Pahlevi w Persji. 1 kwietnia 1942 roku przechodzi pod komendę Brytyjską.
John Dyson 7 stycznia 2011 roku przedstawił swoją następną, trzecią, jeszcze bardziej nieprawdopodobną wersję pobytu Glińskiego na wygnaniu. Niestety żadna z jego wersji nie przedstawia prawdy wydarzeń, i wszystkie trzy są niezgodne z archiwami.
Natomiast pierwsza, Dysona, z maja 2009 roku, była podstawową dla podjęcia się przez Tomasza Grzywaczewskiego "Wyprawy Długi Marsz", i zainicjowała konsekwencje które wciągnęły Ministra MSZ, Państwową organizację NCK, Uniwersytet Łódzki, a także inne organizacje i przedsiębiorstwa do objęcia patronatów, lub partnerstwa nad wydarzeniem którego nigdy nie było.
Zaś Narodowe Centrum Kultury powinno się teraz zastanowić nad swoją inicjatywą "budowania szerszej akcji edukacyjnej wobec postaci Witolda Glińskiego".
Tomasz Grzywaczewski 13 stycznia 2011 roku przyznaje, że dokumentacja i inne informacje przedstawione przeze mnie były wiarygodne, i wycofał się z dyskusji. ("Lecz tylko tymczasowo"!).
John Dyson, po obaleniu jego trzeciej wersji w mojej ostatniej odpowiedzi, wycofał się bez komentarza.
Linda Willis nigdy nie przedstawiła swojej pozycji, chociaż była kilka razy to tego zachęcana.
Dla uzupełnienia, i w skrócie historia Witolda Glińskiego na wygnaniu:
1. Na podstawie informacji w Archiwach IPN.
2. Archiwów Urzędu Spraw Wewnętrznych Archangielskiego Obwodu.
3. Archiwów Polskiej Armii na Zachodzie (Londyn).
4. Według informacji podanych przez Glińskiego Lindzie Willis.
5. Archiwum im. Sikorskiego w Londynie.
6. Ambasady Polskiej w ZSRR-- Delegatura w Samarkandzie,
pobyt Witolda Glińskiego na wygnaniu nie zasługuje na wyróżnienie w porównaniu z przeżyciami wielu innych wygnańców i przedstawia się jak poniżej:
10 lutego 1940 roku Witold Gliński z rodziną, jest wywieziony na wygnanie do specposiołka Kriesty (Archangielski obwód). Przybywa do specposiołka Kriesty 24 lutego 1940 roku. Po ogłoszeniu amnestii, 2 sierpnia 1941 roku otrzymuje pozwolenie na opuszczenie Kriesty, udaje się do 700 km odległej na południe Szachunii (obwód Gorki).
7 marca 1942 roku Gliński jest przyjęty do 8 Dywizji Polskiej Piechoty koło Czymkent, na północ od Taszkentu, Rosja.
1 kwietnia 1942 roku 8 Dywizja Piechoty, przez Krasnowodsk i morze Kaspijskie przybywa do Pahlevi, Persja, i przechodzi pod komendę brytyjską.
Powyższa treść i archiwa wykluczają możliwość aby Witold Gliński mógł brać udział w "Długim Marszu", uważam także, że "Długi Marsz" istniał jedynie w wyobraźni Sławomira Rawicza, a później został przywłaszczony przez Witolda Glińskiego.
Dla zainteresowanych polecam strony internetowe www.mikaelstrandberg.com
lub łatwiejszy dostęp na Internecie wyszukując: --
"The Long Walk to Freedom",
"Gliniecki: I have solid evidence Glinski didn't do The Long Walk”
"John Dyson replies Gliniecki" (i moją odpowiedź).
Te dyskusje są jednak z oczywistych powodów prowadzona w języku angielskim.
Także następne artykuły na stronach Internetowych www.sybirak1940.com
Mimo tego Tomasz Grzywaczewski na stronie internetowej < hhtp://www.John Dyson replies Gliniecki> z 13 stycznia 2011 twierdzi, że informacje i dowody przedstawione przez Glinieckiego są naprawdę solidne, z niezrozumiałych powodów powołuje się jednocześnie na już przedtem zdyskredytowaną pierwszą wersję Glińskiego, która ukazała się w Reader's Digest w maju 2009 roku. Także zapowiada swoje wycofanie się z dalszej dyskusji.
Mimo powyższej wypowiedzi Grzywaczewski i jego współtowarzysze objeżdżają Ośrodki Kultury, Festiwale, szkoły, i inne Stowarzyszenia gdzie przedstawiają ucieczkę Witolda Glińskiego jako historyczne wydarzenie. Takie postępowanie jest nie do zrozumienia i godne potępienia.
,
Komentarze
1. Tomasz W
Hm, z jednej strony trudno się dziwić, że nadal objeżdżają i opiewają (rzekomy) wyczyn pana Glińskiego. Gdy włoży się w coś wiele serca i mozołu, ale też pieniędzy i autorytetu (własnego i rozmaitych instytucji), odkręcanie wszystkiego pociągnęłoby nie tylko koszty finansowe, ale także zostawiłoby jakąś plamę na autorytecie zaangażowanych instytucji. Taki bilans nie jest chyba w interesie promotorów idei Długiego marszu.
Bardzo jestem jednak ciekaw, czy taka ucieczka miała w ogóle miejsce - w czyimkolwiek wykonaniu. Może rewelacje pana Rawicza pojawiły się po śmierci prawdziwego uciekiniera? Tak jak pan Gliński rozpoczął promowanie swojej wersji tuż przed śmiercią pana Rawicza...
2. Monika N
Witam. Muszę przyznać że bardzo interesuje mnie temat, którym się Pan zajmuje. Czuje się rozczarowana faktem, iż prawdopodobnie ta historia to tylko wytwór ludzkiej wyobraźni. czy aby na pewno można wierzyć w dawniejsze dokumentację? spotkałam się z przekłamaniem dotyczącym dat urodzenia. jeden człowiek sam nie był pewny swego wieku, ponieważ urzędy kiedyś nie należały do najskrupulatniejszych, a prawd było wiele, każdy obstawał za swoją lub za najlepszą dla wiadomości ogółu. czy nie można dotrzeć do informacji o kompanach marszu, czy nie można szukać wśród tamtejszych ciemiężycieli książce są nazwiska... szkoda że taka piękna historia obróciła się w pył.
Leszek Gliniecki.
Dziękuję Tomaszowi W. i Monice N. za komentarze. Nie uważam że taka ucieczka miałaby szanse sukcesu. Kondycja uciekinierów i warunki na to by nie pozwoliły. Jeżeli chodzi o kompanów, takich postaci nie mogło przecież było być, bo to było urojone wydarzenie.
Linda Willis, autor "Looking for Mr.Smith" poświęciła bezowocnie 10 lat w poszukiwaniu jakichkolwiek wątków istnienia tych ludzi i żadnego śladu nie odnalazła. Dodatkowe informacje można zobaczyć jeżeli się kliknie na CZĘŚC 2 - Analiza, na początku tej strony Internetowej.
3. Magdalena W
Byłam jakis czas temu na pokazie zdjęć z w.w. wyprawy, biorący w niej udział opowiadali o swoich przygodach, pokazywali miejsca, które W. Gliński "pokonywał" w czasie ucieczki. Pokaz zrobił na mnie wielkie wrażenie, żyłam historią wielkiej ucieczki, i tak teraz czuję się po trosze oszukana:( Niemniej oni tą drogę pokonali - i dla nich wielki podziw, bo pchanie roweru 200 km przez pustynię jest wyczynem)
4. Robert Cz.
Dziękuję za prawdę. Ucieczki z Gulagu były, ale nie znam skutecznych. A wiem o tym sporo, z opowiadań byłych więźniów i z literatury wiarygodnej. Mój ojciec spędził około 10 lat w łagrach komunistycznych, z tych najdłużej na Kołymie i na Czukotce. Ucieczki miały miejsce, ale po kilku dniach trupy uciekinierów leżały u bram łagrów. Znam jedną mistyczną historię, jak kilku legionierów z łotewskiej dywizji SS pod dowódstwem oficera wraz z kilkoma rosyjskimi krymilistami uciekli z łagru w Czukotce do Alaski. Nie wiem czy im udało się.. Jeden z uciekinierów-kryminalistów uciekł od nich i powrócił przestraszony do łagru, opowiadał jak oni wszyscy zjedli jego kolesia po drodze, bo wzieli ich obu jako żarcie..
Leszek Gliniecki.
Słyszałem o takich wypadkach ale bez szczegółów. Dla niektórych , a zwłaszcza dla SS-menów,więźniowie nie mieli wartości, i jak wynika z tej relacji.
Wnioskuję, że na szczęście Pana ojciec wydostał się z tego piekła sowieckiego reżymu.
5. J.F.A. - Rozczarowany. 04.02.2013.
Niesamowita mystyfikacja!
Czego się nie robi dla sławy, pieniędzy i .....
Nie będę kończył, ale najprawdopodobniej zostałem nabity w butelkę, kupując książkę "Przez Dziki Wschód" którą to książkę napisał Tomasz Grzywaczewski.
Ponieważ mnie interesuje "literatura faktu" i o taką pozycję prosiłem panią w księgarni Sowa w Brzegu pod koniec stycznia tego roku (31.01.2013) to stwierdzam, że kupiłem literaturę "science fiction", bo tak ją odczytuję po przeczytaniu połowy ponad 420 stron tej pozycji.
Na początku był niejaki Sławomir Rawicz - który miał niezłą fantazję w latach piędziesiątych
XX wieku (już wtedy wiedział jak można zbic niezłą fortunę), następnie pan Witold Gliński, może nieświadomy tego co może się wydarzyc, gdy opowie o swoim "marszu" - i na koniec młody autor Tomasz Grzywaczewski - który zebrał sponsorów i ...
6. dominic 22.02.2013.
Gdy film wchodził na ekrany zacząłem szukac informacji na ten temat - powstało wielkie zamieszanie i tak naprawdę niewiadomo było w co wierzyc. Dzięki za wyjaśnienia załaczone na tej stronie pozwalają z dystansem podejśc do historii Długiego Marszu.
Leszek Gliniecki.
Nie uważam że mój komentarz jest potrzebny.
Poinformuję, że następna strona Internatowa wkrótce się pojawi z wyjaśnieniami.
7. Mateusz Opasiński 14.06.2013.
Treść komentarza.
Ujęła mnie wersja z artykułu Pana Zychowicza, jakoby - "..narzucili sobie zabójcze tempo. Szli forsownym marszem po 20 godzin na dobę, nie spali przez tydzień. Śnieg padał bez przerwy, dniami i nocami, nie widzieli dalej niż 'czubek własnego nosa'. Temperatura była tak niska, że z trudem oddychali, nogi grzęzły w głębokich zaspach. Co chwila zapadali się w śnieg po pachy".
Znam w miarę dobrze historie, cierpię od lat na bezsenność, mam "lekkie" problemy z odżywianiem i miałem okazję przy „ostrej polskiej zimie” maszerować około 15 km w ciągu dnia po śniegu.
Przy moim skromnym doświadczeniu młodego człowieka jestem świadomy, że nawet w sytuacji stresowej 7 osób nie jest w stanie maszerować po 20 godzin na dobę po śniegu, przy skromnym wyżywieniu, jednocześnie nie śpiąc przez tydzień. Wszystkie te czynniki jednocześnie nie wchodzą w grę. Jestem w stanie uwierzyć w jedną osobę co i tak jest wątpliwe, ale 7 osób jednocześnie i zgodnie ? Tydzień bez snu, jest mało wykonalny, a przy wysiłku ? Nie możliwy szczególnie przy 7 osobach. Ja najdłużej nie spałem 98 godzin – czyli 4 doby ! Jestem w stanie uwierzyć że można przekroczyć tą granicę, ale 7 osób jednocześnie ? To fikcja ! Jest również możliwy skrajny wysiłek w tych warunkach, nawet przy minimalnych racjach żywnościowych, ale chodzenie po śniegu ? Bez odpowiedniego obuwia, przy wychłodzeniu i w słońcu lub przy złej pogodzie ? Coś takiego przy nie dużym odcinku jest w stanie zdrowego i najedzonego człowieka skrajnie wycieńczyć. Ja miałem taką wątpliwą przyjemność raz przy wspomnianych 15 km zimą po naszej sielskiej puszczy kampinoskiej. Skończyło się to udarem słonecznym, nudnościami i kilkudniowa gorączką, która jest nie do przeskoczenia.
Tak, tak brzmi to jak dyrdymały młodego człowieka, ale takie są fakty. Wiem ludzie byli wtedy zdrowsi, odporniejsi, wytrzymalsi, ale ze skrajnym wyczerpaniem nikt nie wygra. Wiem jak bardzo można naginać swoje ciało, ale wszystko ma granice i nie wierze że przy tylu wymienionych przeze mnie czynnikach utrudniających w ogóle taka ucieczka miała racje bytu już w fazie początkowej. Zresztą 17-latek?, który kieruje grupą oficerów ? To nawet nie kwestia tupetu czy zdolności przywódczych. Uczono mnie że było coś takiego jak respekt do munduru i stopnia, i jakoś mi się w głowie nie mieści w żaden sposób dzieciak kierujący doświadczonymi żołnierzami. Nawet gdyby tak faktycznie było to chyba przez szacunek do munduru nikt by się nie ośmielił stawiać w roli „wodza” ! Rozumiem pomysłodawcy, ale „lidera” ? Nawet po latach brzmi to irracionalne. Gdzie głowa – a gdzie ciało ? To tak ja rządził bym swoim ojcem ? Mam już swoje lata, mam swoje zdanie i poglądy, ale mam też wpojony respekt i swoje miejsce w szeregu znam.
Inne wersje omówione tutaj też zdają się wątpliwe. Oczywiście młody chłopak mógł podjąć się ucieczki, ale 6 kretynów którzy by z nim w ciemno uciekali bez przygotowania, prowiantu i ekwipunku ? To nie byli nawet desperaci tylko wariaci. Wszystkie znane mi przekazy np. „Inny świat” Herlinga-Grudzińskiego, opisują ucieczkę jako coś niewykonalnego, a osoby podejmujące się jej jako doskonale przygotowane, a nie grupę żołnierzyków, którzy widząc jednego uciekiniera sami rzucają się bez pomyślunku do ucieczki. Bo bez przesady, nawet przy założeniu że mieli prowiant i ekwipunek i sami szykowali ucieczkę ? Który oficer rzuca się do ucieczki za smarkaczem ? Zresztą co to za pytanie, kto rzuca się do ucieczki ryzykując życie – bo przecież ucieczka groziła śmiercią, bez konsultacji, bez planu, bez jakiegokolwiek wcześniejszego uzgodnienia działania. Ale nie tu wszyscy rzucają się do ucieczki i jak owce podporządkowują gołowąsowi.
Ile tego chleba sobie zabrali na drogę, że go jedli przez pierwsze dni ucieczki ? Tamci planowali ucieczkę ? Skąd nagle ten chleb ? No dobrze powiedzmy że był, ale ile trzeba szukać jadalnych roślin w czasie ucieczki żeby wyżywić 7-chłopa przy skrajnie wycieńczającym marszu po śniegu z perspektywą pościgu na karku... No i to znakowanie drzew. Dobra znakował je sobie w drodze do pracy. Fajnie uciekali na południe. Tylko moje pytanie brzmi, dlaczego ich nie goniono ? Jedną osobę ? Rozumiem, ale 7 osób w tym oficerów ? Nie wiem gdzie był ten obóz, ale logika nakazywała by gonić ich w kierunku osad lub w kierunku możliwej ucieczki czyli na to słynne południe. Skoro znakował drzewa na trasie do pracy przy wyrębie to jakim cudem nikt ich na tej trasie nie złapał ?
Serdecznie pozdrawiam autora tej strony. Przepraszam za moje dywagacje młodego człowieka. Bardzo doceniam opracowany przez Pana materiał, który pozwolił mi na zadanie tych kolejnych pytań bez odpowiedzi i pragnę wyrazić mój wielki szacunek za czas włożony przez Pana w walkę o historyczną prawdę.
Leszek Gliniecki.
Bardzo dziękuję Panu Opasińskiemu za obserwacje które popierają Część 3 mojej witryny <www.sybirak1940.com>. Dodam że powyższe cytacje pochodzą z artykułów Piotra Zychowicza "Ryzykowałem życie, by żyć" w polskiej prasie, na temat ucieczki Witolda Glińskiego z łagru koło Jakucka. Podobny artykuł Zychowicza ukazał się tagże w rosyjskim "Gołos Rossiji".
Nie zazdroszczę też Panu cztero-dobowego, bezsennego, okresu w kampinoskiej puszczy.
A szczególnie moje dzięki za obserwację, że chodzi mi o historyczną prawdę, bo to jest głównym celem moich wypowiedzi na ten temat.
Żenuje mnie też informacja z innych źródeł, że wikipedysta który zajmuje się tym tematem na Witrynie Wikipednii nie zapoznał się ze szczegółami tego wydarzenia, a mimo tego wstrzymuje moje wypowiedzi, a jedną którą przypisuje mojej witrynie jest przekształcona, i wprowadza wątpliwości do mojej wiarogodności..
Także zostałem poinformowany, że Administrator Wikipedii nie jest w stanie opiniować przesłanych mu kopii rosyjskich archiwów z powodu nieznajomości języka rosyjskiego. Nie wspomina jednak, że przesłane mu archiwa Polskiej Armii na Zachodzie także podają rok urodzenia Glińskiego jako 1926, a nie 1922 na Witrynie Wikipedii.
[Wikipendysta prowadzący powyższą Witrynę potwierdza swoją biegłość języka rosyjskiego, zaś podstawowe rosyjskie informacje nie różnią się od polskich archiwów, a jedynie podają dodatkowe informacje które nie mają wpływu na pobyt Glińskiego na wygnaniu].
PS. We wrześniu 2013 roku powyższa Witryna została przejęta przez innego wikipendystę z pozytywnym rezultatem i z uzgodnionymi informacjami na temat Witolda Glińskiego i jego pobytu na wygnaniu.
8 Roman Pleszyński 12/19/2013
Treśc komentarza
Film obejrzałem dopiero dzisiaj i zrobił na mnie pozytywne wrażenie. Warsztatowo solidne kino. Bardzo mnie zdziwił brak adnotacji na końcu filmu co do losów bohaterów, jakie zwykle pojawiają się przy historiach opartych na faktach. Na szczęście, w napisach końcowych zauważyłem nazwisko Rawicza i tytuł książki, zatem z ciekawości (jestem w końcu z wykształcenia historykiem), zacząłem poszukiwania śladów tej historii w internecie. Od Wikipedii, poprzez inne artykuły, trafiłem w końcu na tę stronę.
Podczas oglądania filmu, zadawałem sobie pytania, na ile tak wycieńczone organizmy, byłyby w stanie kontynuować ucieczkę w syberyjskich śniegach, ale uznałem, że różne niewiarygodne historie miały miejsce w dziejach świata, także ucieczki z carskich zesłań (ze zjedzeniem kompana w łodzi na Morzu Japońskim włącznie). Ale potem jeszcze ta pustynia, Tybet, Himalaje ... Wątek Amerykanina nagle się urywa i znika w zapomnieniu. Wątpliwości pojawiły się od razu. Kiedy przeczytałem, że Rawicz spotkał yeti, to z miejsca wrzuciłem całą historię do kosza. Potem wyłonił się ten Gliński i nadzieja, że jednak historia miała miejsce. Niestety, opublikowane dane z dokumentów i to z kilku źródeł, poparte wiarygodną, naoczną relacją autora tej strony, są więcej niż wiarygodne. Dla historyka powinny być przesądzające. Różniące się, sprzeczne wersje historii samego Glińskiego i oczywista nieznajomość geografii, w tym geografii politycznej rejonu Morza Kaspijskiego, kompromitują rzekomego bohatera. Naiwność instytucji państwowych jakoś mnie nie dziwi. Powściągliwość uczestników marszu po latach, też nie, ale zdecydowane sprostowanie byłoby miłe. Milczenie dziennikarzy amerykańskich to cios w ich etykę zawodową i dyskredytacja. Dziękuję autorowi strony i gratuluję sukcesu, mimo, że pewnie jak każdy z nas, chciałby, aby taka historia się kiedyś zdarzyła.
9. Izabela W. 27/04/2014.
Dziękuję bardzo Panu za tą stronę. Obejrzałam film w telewizji i zainteresował mnie ten temat, kupiłam książkę. Byłam bardzo zafascynowana opisem przeżyć tych ludzi. Polecałam tę książkę znajomym. Dopiero potem zacząłam szukać informacji o Panu Rawiczu w internecie. Doznałam szoku gdy okazało się że to jest ukradziona historia. Gdy dotarłam do rzekomo prawdziwego uczestnika tej ucieczki byłam przekonana że to prawda ale trafiłam na Pańską stronę i teraz jestem przekonana że to wymyślona historia (choć bardzo poruszająca). Myślę że wrócę kiedyś do tej lektury ale od tej pory traktuję to jako zmyśloną opowieść napisaną dla zysku i sławy. Dziękuję jeszcze raz Panu Glinieckiemu za otworzenie mi oczu na te kłamstwa które nabiły mnie w butelkę. Pozdrawiam Pana serdecznie i zapewniam że tych znajomych którym pożyczyłam tą książkę do przeczytania odeślę do Pana strony aby i oni poznali prawdę.
Leszek Gliniecki.
Jestem bardzo wdzięczny za powyższy komentarz.
W mojej ocenie Pan Rawicz opublikował tą książkę dla pieniędzy i sławy. Pan Gliński dla sławy, i może także z nadzieją to to przyniesie mu zyski, chociaż temu zaprzeczał.
Jednak uważam, że głównymi winnymi tego fiaska, jeżeli chodzi o Pana Glińskiego, byli ci którzy promowali jego ucieczkę i bohaterstwo, wiedząc, że to była nieprawda. Uważam to to za haniebne postępowanie.
10. Bogusław Surowiec.
Mój bliski kuzyn (Dziadka stryjeczny brat), rewolucjonista 1905 roku, uciekł z kolegą z Syberii. Dziadek pamiętał jak prababcia pomogła mu w nielegalnym przekroczeniu granicy w okolicach Grajewa. Potem statkiem udali się do USA. Osobiście widziałem zdjęcie uciekinierów stojące na honorowym miejscu w mieszkaniu jego syna w NY.
Kuzyna uciekiniera też widziałem w 1957 roku, ale tylko kolorowe zdjęcie robione jak miałem tylko kilka miesięcy, prypominają mi o tym. Ponoć był bardzo związany z Polską!
Innych szczegółów ucieczki tj. dat i miejsc nie mam.
Leszek Gliniecki.
Bardzo ciekawa rodzinna historia i godna upamiętnienia.
Grajewo znajduje się około 60km na północny zachód od Białegostoku, a więc uciekinierze prawdopodobnie udali się do Koningsberga (dzisiaj Kaliningrad), tam zaokrętowali się, i stamtąd przybyli do Nowego Jorku.
Porównania są trudne bez wiedzy szczegółów, ale należy się im uznanie za podjęcie się ucieczki i osiągnięcia pozytywnego wyniku.
11. Roman Zabawa. 26.09.2015
W moim mieście żył człowiek, o którym można by nakręcic świetny film. W 1940 lub w 1939 został wywieziony z Grodna do ZSSR gdzieś za Ural. W 1941 roku w maju lub w czerwcu dokonał brawurowej i udanej ucieczki. Jak sam opowiadał miał to szczęście, że świetnie pływał i że wybuchła wtedy wojna ZSSR z Niemcami. Samą Wołgę przepłynął z trzy razy. Wrócił po około 3-4 miesiącach do Grodna, ale gdy w 1944 roku Sowieci się zbliżali zabrał rodzinę i wyjechał z nią na t.zw. "Ziemie Odzyskane". Dla miłośników historii dodam jeszcze, że ten człowiek od 1918 roku służył w 13 i 23 pułku kawalerii ....
Szanowny Panie.
Dziękuję Panu za komentarz który jednak urwałem z braku jakiegokolwiek potwierdzenia tej historii.
Może wspomnę że Grodno znałem. Przez trzy lata, do 1938 roku, chodziłem w Grodnie do szkoły powszechnej Nr.4 która, idąc w kierunku ul.Dominikańskiej, znajdowała się w zaułku po prawej stronie ul Orzeszkowej. Z ul.Orzeszkowej wchodziło się na Dominikańską i dochodziło się do pl.Zamkowego z kościołem Fara po lewej stronie tego placu, a kościół Garnizonowy stał po prawej stronie.
Pod Grodnem rzekomo stoczyła się jedna z największych bitew w północno-wschodniej Polsce z wkraczającą we wrześniu 1939 roku armią sowiecką. W tej bitwie także brały udział polskie szeregi ochotnicze. Przypuszczam, że ponieważ Pana znajomy "Brał udział w Bitwie Warszawskiej 1920 roku. Był odznaczony dwukrotnie Krzyżem Walecznych i Virtuti Militari V klasy", wspomniałby coś także o bitwie pod Grodnem.
12. Roman Zabawa. 12 sierpień 2016.
Szanowny Panie Romanie.
Dziękuję za obydwie dzisiejsze informacje. Pierwszej nie będę poruszać, bo dotyczy Antoniego Byczkowskiego a o nim wiem za mało żebym mógł czegoś dodać.
Także zauważyłem, że Pan, tak jak i Rawicz, używa dwa odmienne nazwiska w swoich komunikacjach. Ciekawe.
Przechodzę więc do drugiej informacji tej samej daty, o poniższej treści:
Nawiązując jeszcze do wątpliwości w prawdziwość historii Sławomira Rawicza chciałbym wyrazić też swoje: Mistrzostwo dezinformacji nkwd i ich nastepców aż po dzień dzisiejszy. Jeśli taka ucieczka by się udała, to niewątpliwie sowieci by jej zaprzeczali na wszelkie możliwe sposoby, szczególnie gdyby to zostało ujawnione (tak jak w przypadku opublikowania książki Długi Marsz). Istnieje jako dowód tej ucieczki relacja Brytyjskiego oficera wywiadu z 1942 o przesłuchaniu przez niego w Indiach kilku uciekinierów z syberii. Oraz dane z tego samego okresu z Polskiej Ambasady w Indiach dotyczące wydatków na kilku uciekinierów z syberii. Sprawa ta została być badana o kilkanaście lat za późno. Moje osobiste zdanie jest takie, że taka ucieczka mogła mieć miejsce, i bardziej, choć bardzo ostrożnie bym się skłaniał ku wersji S. Rawicza. Nie przekonuje mnie tłumaczenie W. Glińskiego, że tyle lat milczał (ale tylko do śmierci S. Rawicza), bo chciał zapomnieć. Jeszcze raz powtórzę, że nie ufam źródłom przekazywanym przez Rosję.Zresztą np. niemcy mordując ludzi w obozach koncentracyjnych zazwyczaj pisali w dokumentach,że więzień umarł na serce,więc czy im też mamy bezkrytycznie wierzyć? Poza tym ludzie, którzy uciekli z zsrr mogli zmieniać swoje dane osobowe i inne fakty ich dotyczące ze względów bezpieczeństwa swoich i swoich rodzin. I były to obawy uzasadnione. Znany i opisany(Rosja w łagrze-I. Sołoniewicz) przypadek ucieczki z sowieckich łagrów, gdzie tróje mężczyzn udało się uciec do Finlandii, a potem służby zsrr dokonały na jednego z nich(Iwana) zamachu (wysyłając ładunek wybuchowy w paczce) podczas którego zginęła jego żona. Obecnie nie jest tajemnicą, że już w latach 20 specjalnie wyszkoleni zabójcy kremla likwidowali w europie i nie tylko aktywnych działaczy tzw. białej emigracji lub sprytnie zwabiali ich z powrotem do zsrr jak np Borysa Sawinkowa. Pozdrawiam i dziękuje za odpowiedź.
Leszek Gliniecki.
Moim głównym tematem był Witold Gliński, ponieważ Sławomira Rawicza odrzuciłem już kilkadziesiąt lat temu po przeczytaniu jego książki Długi Marsz. Ogrom nieścisłości i niemożliwych wydarzeń nie pozwalał aby rozważać te opowiadanie na serio.
Z góry podam, że byłej w niebywałej sytuacji ponieważ znałem ich obu. Rawicza, jako Rusieckiego z mojego pobytu w Junackiej Szkole Kadetów w Palestynie, on był u nas instruktorem przysposobienia wojskowego. Mimo, że opowiadał wtedy o swoich przeżyciach, to jednak nigdy nie wspomniał o jakiejkolwiek ucieczce z łagru. Wszystkie dostępne informacje także zaprzeczają, że on mógłby być uciekinierem z łagru, a zwłaszcza łagru Nr.303, którego wtedy jeszcze nie było. Department MSZ który pisał "W imieniu Pana Ministra Radosława Sikorskiego...", po długich wywodach na temat Rawicza/Rusieckiego, ten temat zakończył: "A zatem Gliński to nikt inny tylko powieściowy Rawicz". Ta odpowiedź była błędną, ponieważ nie brała pod uwagę bardzo łatwo dostępne archiwa, informacje które ode mnie otrzymali, a także przeważające wątpliwości które na to nie pozwalały. Także żadnego dowodu, że to musiał być Gliński nie przedstawili.
Glińskiego znałem z mojego z nim wspólnego pobytu na wygnaniu na specposiołku Kriesty od 24 lutego 1940 roku do września 1941 roku, wszystkie archiwa to potwierdzają, Także Certyfikat jego śmierci potwierdza, że on się urodził 22 listopada 1926 roku. Mogę też potwierdzić, że od września 1940 roku, do czerwca 1941 roku, przebywałem z nim i z jego o dwa lata młodszą siostrą Ireną, w tej samej izbie w wiosce Noza. Kwaterowaliśmy się tam od poniedziałku do soboty i uczęszczaliśmy do tej samej rosyjskiej szkoły. On nie mógł więc brać udziału w Długim Marszu, luty 1941 rok -- styczeń 1942 roku. Co do archiwów to skieruję Pana do strony internetowej: www.sybirak1940.com, a także do artykułu "Długi Marsz - Nowa Wersja z USA". Tam są także cztery inne artykuły dotyczące Witolda Glińskiego, i częściowo Sławomira Rawicza. Pan przecież wie o tej stronie internetowej. Można było by powiedzieć: Było sobie "dwóch bratanków", Jeden zmyślił (Rawicz) -- Drugi przywłaszczył (Gliński), jako epitet tego wydarzenia.
Jeżeli chodzi o rosyjskie archiwa, z mojej wiedzy, tzn.te które przeglądałem, to rosyjskie archiwa były bardziej dokładne niż te wydane przez IPN. W wypadku Witolda Glińskiego archiwa IPN także potwierdzają jego pobyt na wygnaniu na specposiołku Kriesty od 24 lutego 1940 roku do 7 września 1941 roku. Nie można też twierdzić, że archiwa sowieckie nie mają żadnej wartości lub znaczenia.