KOLONIA SANTA ROSA -- MEKSYK.
[Źródło: Artykuł Leszka Glinieckiego w gazecie Tygodnik Polski (Londyn)16 lutego 2014 roku.]
KOPERTA WSPOMNIEŃ, Koperta zaadresowana:
WP Gliniecki Feliks
Colonia „Santa - Rosa” Leon Gto MEXICO.
Ta koperta, wysłana z Neapolu w 1945 roku przez mojego starszego brata Zbigniewa zaadresowana do naszego ojca w Meksyku, została wystawiona w Polsce, przez nieznaną osobę, na internetową licytację w lipcu 2013 roku. Była wyceniona na 600zł. [Zbyszek ranny pod Monte Cassino, po zakończeniu kampanii włoskiej nadrabiał zaległe studia we włoskim Neapolu.]
O tej licytacji i kopercie dowiedziałem się od byłego redaktora Radia Wolna Europa, autora i felietonisty, Pana Andrzeja Świdlickiego, jednocześnie kolekcjonera filatelistycznych pamiątek związanych z polskimi obozami jeńców, obozami przymusowej pracy, oraz z osiedlami w których oni przebywali po zakończeniu II Wojny Światowej.
Wartość koperty polegała na tym, że była ona uważana za rzadkość, ponieważ umieszczone na niej stemple świadczyły o wysokim stopniu wciąż obowiązującej polskiej, a także brytyjskiej cenzury. Z tego powodu była zaopatrzona stemplem polskiej cenzury „52”, brytyjskiej cenzury „500”, i dodatkową zalepką cenzury brytyjskiej Nr.„5,767”. Na odwrocie zaś znajdowało się nazwisko mojego brata i pieczątka jego adresu w Neapolu: „Główna Poczta Polowa 104 II Korpusu”.
Poza tym zachowała się w dobrej kondycji i była opatrzona niebieskim 10 penowym brytyjskim znaczkiem, i pieczątką POCZTA LOTNICZA.
Ponieważ 88 urodziny mego brata przypadały pod koniec sierpnia, jego synowie postanowili ją zakupić i ofiarować mu tę kopertę, jako niespodziankę na jego urodziny.
O obowiązującej wtedy cenzurze. Pocztówka wysłana do mnie przez mego ojca z Kolonii Santa Rosa, zaadresowana: Polish Forces, M. E. 271 (Numer Obozu Postoju Junackiej Szkoły Kadetów na środkowym Wschodzie od 1943 do 1947 roku), była wydana przez Sekcję Wydawniczą Delegatury Ministerstwa Wyzn. Rel. i Oświecenia Publicznego w Meksyku z Widokiem Osiedla Santa Rosa z Lotu Ptaka, fot. A.Trebież. Poza opieczętowanym meksykańskim znaczkiem, posiadała siedem pieczątek ocenzurowania: dwie amerykańskie, jedną brytyjską, dwie pieczątki polsko-brytyjskie, i dwie z nieznanym dla mnie numerem M74.
SANTA ROSA.
Koperta ta ponownie przypominała mi, że w okazyjnych artykułach na temat Kolonii Santa Rosa, które ukazywały się w prasie lub na Internecie, nazwisko mojego ojca nigdy nie było wspomniane, mimo że z innych informacji jasno wynikało, że mój ojciec sprawował tam kilka czołowych funkcji.
Fotografia z okazji wizyty Jana Stańczyka, Ministra Pracy i Opieki Społecznej Rządu RP w Londynie, na Kolonię Santa Rosa 1 czerwca 1944 roku, miała odnotowane na odwrocie nazwiska kilku kierowniczych osób tego osiedla, a także Feliksa Glinieckiego jako Komendanta tej Kolonii. W innym liście, odnosząc się do swoich zajęć w Santa Rosa, mój ojciec informował: „Ja obecnie haruję jak dziki osioł, nie tylko w dzień lecz i wieczorami, no a Dzidek i Jureczek (moi młodsi bracia) korzystają, i łobuzują się.”
List z 1 października 1946 roku, gdy mój ojciec opuszczał Santa Rosa, informował, że poprzedniego dnia, gdy zdawał kancelarię biura Kolonii innej osobie, to pracował w biurze do północy, potwierdzając w ten sposób, że on także prowadził kancelarię tego osiedla. Inne informacje dodatkowo potwierdzały, że on też był przewodniczącym koleżeńskiego sądu tego osiedla. Także był przewodniczącym komitetu który przydzielał nowo powstałe mieszkania, piastował urząd nadzorcy moralności, i kilka innych.
Do tego czasu, mimo, że pojawiło się już wiele artykułów na stronach Internetowych, a nawet film o tej Kolonii, nazwisko mojego ojca nigdzie nie było wspomniane. To mnie jednak nie dziwiło. Powyższe artykuły, a także film, były wspomnieniami napisanymi przez tych którzy wtedy byli małoletnimi, lub potomków byłych mieszkańców Santa Rosa, a więc sprawy dorosłych ich zbytnio nie obchodziły. Co mnie zaskoczyło, że jedna z organizacji która między innymi, zajmowała się dziejami polskiego pobytu w Meksyku, a także losami ich potomków, nie była tego świadoma.
ZARYS POWSTANIA POLSKIEJ KOLONII SANTA ROSA. Gen. Władysław Sikorski podczas swojej wizyty w Meksyku w grudniu 1942 roku uzgodnił warunki z rządem Meksyku, które by pozwalały polskim uchodźcom przebywać na terenie Meksyku do czasu zakończenia wojny.
Następnie, w styczniu 1943 roku, po rozmowach z Prezydentem Rooseveltem, Rząd Polski otrzymał $3,000,000 pożyczki ze specjalnego funduszu Prezydenta na niespodziewane wydatki, na pokrycie kosztów transportu, dzierżawy, rozbudowy i utrzymania późniejszej Kolonii Santa Rosa. Finansowy nadzór nad wydatkami miał sprawować Dyrektor Departamentu Stanu USA, przez wtedy jeszcze istniejący oddział FRRO (Foreign Relief and Rehabilitation Organization).
Po wizytach i inspekcji różnych proponowanych miejsc na osiedlenie polskich wygnańców przez delegacje zainteresowanych kraji, Polski, USA, Meksyku i W.Brytanii, wybór padł na rozległą lecz zaniedbaną hacjendę Santa Rosa, około 8 kilometrów odległą od 150 tysięcznego miasta León, w stanie Guantanamo.
Poza swoim rozległym terenem i wielu istniejącymi zaniedbanymi zabudowaniami, Santa Rosa chwaliła się kościołem na ścianie którego były widoczne ślady kul meksykańskich powstańców, którzy w 1928 roku rozstrzelili tutaj właścicieli tej hacjenty, i wielu byłych wyższych urzędników państwowych, a także księży.
Miesięczna renta za dzierżawę tej hacjendy wynosiła $400.00, pod warunkiem, że gdy po zakończeniu wojny Polacy opuszczą Santa Rosa, rozbudowa i modernizacja będą uznane jako własność właściciela tej posiadłości, Gonzaleza Miniza.
Pierwszy transport polskich wygnańców przybył do miasta León 1 lipca 1943, a na Kolonię Santa Rosa około miesiąc później. Dokładne informacje o tej podróży z Indii do Meksyku na amerykańskim statku USS Hermitage znajdują się na Internecie jako „Dziennik Henryka Stebelskiego”. Pan Stebelski był jednocześnie opiekunem tego transportu.
Drugi polski transport, pod opieką W. Rattinger, przybył do Santa Rosa 2 listopada tego samego roku. W tym transporcie znalazł się także mój ojciec Feliks i moi młodsi bracia Dzidek i Jurek. W sumie, na poprzednio opuszczoną hacjendę Santa Rosa, przybyło 1457 Polskich Obywateli, w tym 264 sieroty.
Jednak w ówczesnej formie, nie była ona w stanie pomieścić, w jakimkolwiek stopniu wygody, takiej ilości osób.
W pierwszym okresie, od sierpnia 1943 roku do przybycia drugiego transportu 2 listopada 1943 roku, Kolonią Santa Rosa kierował Henryk Stebelski z Polskiego Poselstwa w Meksyku z pomocą prof. Erica Kelly, przedstawiciela Departamentu Stanu USA FRRO (Foreign Relief and Rehabilitation Organization), i Ireny Dąglewicz przedstawicielki Ministerstwa Pracy i Oświaty Społecznej.
Prof. FELIKS SOBOTA, Delegat Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego, przybył do Santa Rosa we wrześniu 1943 roku i zajął się organizowaniem polskiego szkolnictwa.
Od 1 listopada 1943 roku urząd Naczelnego Administratora Kolonii Santa Rosa objął BOHDAN SZMEJKO, Delegat Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej Rządu RP w Londynie.
Kancelarie i biura Bohdana Szmejko, a także Prof. Sobota, zostały umieszczone w mieście León.
Po przybyciu polskich wygnańców do Meksyku wyłoniły się także z USA polonijne organizacje pozapaństwowe, które przez swój wkład finansowy i organizacyjny, potrzebowały uwzględnienia w strukturach i w zarządzaniu tą Kolonią.
ORGANIZACJA KOLONII SANTA ROSA.
URZĘDY PAŃSTWOWE.
BOHDAN SZMEJKO, Delegat Ministerswa Pracy i Opieki Społecznej Rządu RP w Londynie: Naczelny Administrator Kolonii Santa Rosa, ale z kilkoma ograniczeniami.
Prof. FELIKS SOBOTA, Delegat Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego Rządu RP w Londynie był Dyrektorem Nauki Szkolnej. Prof. Sobota był także odpowiedzialny za program szkolny, wybór grona nauczycielskiego, a także za dostawę szkolnych podręczników. Chociaż współpracował z Naczelnym Administratorem Kolonii, był całkowicie od niego niezależny. Edukacja była finansowana przez PWR (Polish War Relief).
FRANK F. McLAUGHLIN, Przedstawiciel Oddziału FEA (Foreign Economic Administration) Urzędu Stanu USA, doświadczony organizator obozów uchodźczych, przyjął funkcję doradcy Bohdana Szmejko. On był odpowiedzialny za odpowiednie użycie funduszy przydzielonych na cele tej Kolonii. (Zmarł w grudniu 1944 roku).
PRZEDSTAWICIEL SPRAW WEWNĘTRZNYCH RZĄDU MEKSYKU (Seretaria de Gobernación) z biurem na Santa Rosa, którego główną funkcją było upewnić się, że prawa Meksyku były przestrzegane na tej kolonii.
POLSKO -- AMERYKAŃSKIE ORGANIZACJE POZARZĄDOWE.
J. J. OSIŃSKI, NACZELNY SEKRETARZ RADY POLONII AMERYKAŃSKIEJ -- PWR (Polish War Relief), ustalił roczną dotację $160,000,00 z funduszy PRW0, na odzież, szpital, sanitację, edukację, i inne potrzeby tej Kolonni. Wydatki z tego funduszu nie potrzebowały aprobaty Naczelnego Administratora Kolonii, chociaż J.J. Osiński miał zobowiązanie go informować.
W maju 1944 roku powyższe stanowisko zostało przejęte przez CHESTER (Czesława) MIKOŁAJCZYKA.
EILEEN EGAN reprezentowała NCWC (National Catholic Welfare Conference) i organizowała zajęcia pozaszkolne do kwietnia 1944 roku. Potem funkcję tą przejęły RENETTA RACZKOWSKA i HELENA SADOWSKA. Koszta związane z ich działalnością były pokrywane przez NCWC.
C. SŁAWIŃSKA, Department Działań Społecznych, z USA. Pozycja przejęta później przez Helenę Szmejko, żonę Naczelnego Administratora.
Ks. LEONARD KASZYŃSKI, Kanonik i Proboszcz Kolonii Santa Rosa, reprezentował THE BISHOP’S RELIEF COMMITTEE z Detroit, USA. On jednocześnie był zwierzchnikiem polskiego Kościoła w Meksyku. Ks. Kanonik przybył do Santa Rosa w listopadzie 1943 roku, i przyjął kierownictwo duszpasterstwa i spraw religijnych na Santa Rosa. On także był duchownym zwierzchnikiem księży Józefa Jarzębowskiego i Leona Porendowskiego. Ks.Kanonik Kaszyński był niezależny od Naczelnego Administratora. Fundusze na wydatki związane z jego działalnością przychodziły z Detroit.
SIOSTRY FELICJANKI. -- polsko-amerykański zakon sióstr felicjanek wysłał w styczniu 1944 roku, z klasztoru w Chicago, pięć sióstr felicjanek które przejęly prowadzenie sierocińca. Siostra S. Szczawińska (D’Arc), była siostrą przełożoną, a każda z sióstr była także nauczycielką. W lipcu, dla uzupełnienia, przybyły następne dwie siostry felicjanki. One także zajęły się utrzymaniem wnętrza kościoła. Koszta złączone z sierocińcem i kościołem, były pokrywane przez zakon sióstr felicjanek.
The COMITEE CENTRAL ISREALITE DE MEXICO – Komitet Żydów zamieszkałych w Meksyku. Jedyną funkcją tego Komitetu było przyznanie $15.00 (meksykańskich) miesięcznie kieszonkowego dla 27 polskich Żydów przebywających na Santa Rosa, niezależnie od tego czy sprawowali płatną funkcję na tej Kolonii, czy też nie.
[Ta stawka różniła się w dużym stopniu od otrzymywanego kieszonkowego przez niezatrudnionych polskich wygnańców. Ci którzy mieli ukończone 18 lat otrzymywali miesięcznie $2.00 (meksykańskie) kieszonkowego, zaś ci poniżej 18 lat, 85 centów.]
Ta dyskryminacja mogłaby wywołać niepotrzebne uprzedzenia.
ROZBUDOWA KOLONII SANTA ROSA.
Jako, że w ówczesnych warunkach Kolonia nie byłaby w stanie zapewnić im wygody, miesiące od listopada 1943 roku do końca 1944 roku, były głównymi miesiącami planowania, i rozbudowy osiedla. Wtedy to zdano sobie sprawę że ówczesne struktury nie były dostateczne do zarządzania tą Kolonią.
Chociaż główne fundusze na rozbudowę pochodziły z pożyczki udzielonej przez rząd USA, fundusze od pozarządowych polsko-amerykańskich organizacji pozwalały na szerszy zakres rozbudowy, a także pokrycie kosztów niektórych sekcji działalności tego osiedla. Z tego powodu organizacje te uważały, że powinny być uwzlędnione w większym stopniu, w strukturach osiedla.
Za inicjatywą Ministra Pracy i Opieki Społecznej RP, Jana Stańczyka, podczas jego wizyty z Londynu 1 czerwca 1944 roku, powstały Komitety Konsultacyjne, które przedstawiały swoje propozycje na temat zarządzania Kolonią Naczelnemu Administratorowi.
Wkrótce potem powstały Artykuły Porozumienia, które nakładały stopień odpowiedzialności dla pozarządowych organizacji w stosunku do Biura Głównego Administratora.
ROK 1944 JAKO GŁÓWNY ROK ROZWOJU KOLONII SANTA ROSA.
Prace budowlane zaczęły się dopiero w kwietniu 1944 roku, gdy poprzednio przygotowane plany, specyfikacje i kosztorysy na rozbudowanie i unowocześnienie Santa Rosa zostały zatwierdzone przez Głównego Administratora, miejscowe władze, a także przez przedstawiciela amerykańskiego urzędu FEA (Foreign Economic Administration).
Z powodu problemów spowodowanych nieporozumieniami pomiędzy miejscową a polską siłą roboczą związanych z jakością konstrukcji i nadużyciami, były ciągłe problemy z kosztami, z postępem modernizacji a także rozbudowy. Ten problem zmusił Kolonię do zaangażowania doświadczonego amerykańskiego inżyniera lądowego, J.B. Portera. Dopiero wtedy rozbudowa, a także modernizacja osiedla ruszyła szybkim tempem.
Powzięte prace obejmowały dodatkowy kompleks mieszkaniowy, a na nowo rozplanowane i unowocześnione obecne budynki dostarczyły wiele nowych mieszkań, i zapewniały bardziej normalny tryb życia.
Nastąpiła także modernizacja klas szkolnych, i klas do zajęć pozaszkolnych. Powstała jadalnia, kuchnia, piekarnia, teatr, biblioteka, świetlica, sklepik, sala gier, i inne dodatkowe udogodnienia.
Na zewnątrz urządzono dla dzieci obszar sportowy, z boiskami dla gier lub zabaw, basen, huśtawki, a także ogród przeznaczony do pielęgnowania kwiatów.
Inne pozaszkolne zajęcia zorganizowane dla młodzieży to harcerstwo, chór, scena teatralna i wycieczki.
Oddzielny budynek, wybudowany trochę później, na wynajętej działce przyległej do terenu Kolonii, umieścił sierociniec z sypialniami, pomieszczenia dla sióstr felicjanek i pomocniczego personelu szkolnego.
Przydział nowo powstałych pomieszczeń zależał od decyzji nowo powołanego komitetu, który kierował się potrzebą najszybszego usunięcia najbardziej przeludnionych kwater, a także, że rodzinom przysługiwało pierwszeństwo. Samotne kobiety lub mężczyźni byli kwaterowani w parach, w oddzielnych mieszkaniach. W sumie prawie że potrojono poprzednią ilość pomieszczeń, nie wliczając nowego bloku mieszkalnego dla sierot.
Pozostały obszar gruntu hacjendy został oddany na gospodarczy użytek osiedla. Powstał tam ogród warzywny, zaś osobną część przeznaczono na hodowlę bydła, świń, i drobiu. Dodatkowo utrzymywano tam sześć mułów dla celów transportowych, i dwa osiołki dla dzieci.
Teren zagospodarowania był jednak za mały aby zaspokoić potrzeby Kolonii, a więc większość żywności musiała być kupowana ze źródeł pozaobozowych.
Jednym z celów tego artykułu było przywrócenie pamięci o pobycie mojego ojca na Kolonii Santa Rosa, a także że on brał aktywny udział w życiu tego osiedla. To jednak nie ma zamiaru zmniejszyć roli innych którzy spełniali inne funkcje na tej Kolonii.
Ponieważ reorganizacja władz Kolonii wzięła miejsce 1 sierpnia 1944 roku, i była w dużym stopniu dyktowana potrzebą stworzenia nowych departamentów, poniżej w nawiasach są także zanotowane stanowiska mojego ojca, i innych, do daty reorganizacji.
Departamenty które były kierowane przez byłych wygnańców, i ich miesięczne wynagrodzenia w meksykańskich dolarach:
F. GLINIECKI -- Szef biura Kolonii i zastępca Bohdana Szmejko na Kolonii. ($300.00). [Przed reorganizacją: Komendant Kolonii Santa Rosa, i Szef biura Kolonii]
L. SŁONIEWSKI -- Dyrektor Departamentu Rozwoju Santa Rosa. ($300.00).
[Przed reorganizacją: Kierownik Działu Rolniczego]
J.B. Porter -- Amerykański Inżynier, i doradca L. Słoniewskiego. ($2,182.50 plus $892.40 na zakwaterowanie.)
S. SIENICKI -- Kierownik Prac Budowlanych. ($300.00).
[Przed reorganizacją Kierownik Wydziału Technicznego]
Ks. L. PORENDOWSKI -- Kierownik Departamentu Moralności. ($300.00).
Także -- Kierownik Departamentu Rozwoju Kultury (pozycja nie płatna).
(Przed reorganizacją F. Gliniecki kierował sekcją Departamentu Moralności).
N.M. Lewis -- Doradca Ks. Porendowskiego. [Pensja taka sama jak J.B. Portera powyżej].
F. GLINIECKI -- Przewodniczący Koleżeńskiego Sądu Kolonii. ($300.00).
[Przekroczenia które łamały prawa Meksyku były przekazywane do jurysdykcji inspektora meksykańskiego].
J. PLEBANEK -- Magazynier ($250.00).
[Przed reorganizacją Kierownik Działu Gospodarczego].
M. ŻARNECKI -- Komendant Straży Pożarnej i Ogólnej Straży Osiedla. ($200.00).
B. CEJDE -- Kierownik Sekcji Teatralnej, i Sekcji Sportowej. ($150.00).
M. BULIŃSKI -- Kierownik Farmy na Santa Rosa. ($125.00).
G. BRZOZOŃSKI -- Oficer żywnościowy, a także szef jadłodalni. ($120.00).
A. KULIBABA -- Prowadziła przedszkole. ($125.00).
Z. EICHORST -- Kierownik Szkoły Powszechnej ($125.00). (Później E. Chmielewska).
Ks. J. JARZĘBOWSKI -- Kierownik Szkoły Średniej. ($125.00).
Wynagrodzenie $125.00 odnosi się także do każdego kwalifikowanego członka grona nauczycielskiego.
F. GLINIECKI -- Przed, i po reorganizacji: Prezes Komisji przydzielającej nowo powstałe mieszkania. (pozycja nie płatna).
[Wynagrodzenia dla byłych wygnańców były kilkakrotnie niższe w porównaniu z zewnętrznym rynkiem pracy].
Ponieważ płatne zatrudnienie było uważane za jedną najważniejszych potrzeb dla byłych wygnańców do nabycia etyki pracy którą oni stracili podczas wygnania, zarząd Kolonii starał się znaleźć zatrudnienie, o różnym stopniu odpowiedzialności i płatności, dla jak największej ilości mieszkańców tej Kolonii. Według obliczeń z grudnia 1944 roku w różnych oddziałach osiedla było zatrudnionych około 500 byłych zesłańców.
Zmiany w obsadzie powyżej wymienionych urzędów brały także miejsce w późniejszych okresach, niektóre były spowodowane wyjazdem osób które po zakończeniu wojny opuszczały Kolonię, a zwłaszcza gdy Państwa Zachodnie zaczęły uznawać nowy komunistyczny Rząd Polski (PRL), a także gdy Rząd Meksyku dołączył się do tych Państw.
Po uznaniu rządu PRL, USA podjęło się finansowania Kolonii Santa Rosa do daty jej likwidacji.
UZASADNIENIE ISTNIENIA DEPARTAMENTU MORALNOŚCI I SĄDU KOLONII.
W liczbie 1457 osób przybyłych do Santa Rosa znajdowało się także 49 kobiet, uważanych w ogólnej opinii, że należały w różnym stopniu, do najstarszej profesji świata. Ich kwatery były umieszczone z dala od innych mieszkalnych budynków. Ponieważ 44 z powyższej liczby było uważanych jako podatnych do zrehabilitowania, więc to było głównym celem Departamentu Moralności. (Ocena wielu z 44 była za surowa, bo nie brała pod uwagę ich wieku, lub samotności -- moja opinia).
Jeżeli chodzi o sądownictwo na Kolonii, to niesforność naszych ziomków była już widoczna z „Dziennika Henryka Stebelskiego”, gdy mimo wielu upomnień, Polacy nie mogli zastosować się do obowiązującego regulaminu, i palili w zabronionych miejcach. Wtedy, po procesie sądowym przez kapitana statku z udziałem p.Stebelskiego, oskarżeni musieli odsiadywać wymierzoną im karę w więzieniu umieszczonym na statku USS Hermitage.
Zdolności polskich wygnańców do niezgody odbijały się także w Santa Rosa. Podczas dwutygodniowego okresu, 1--15 października 1944 roku, gdy nowo powołany sąd Kolonii był jeszcze w zalążkach, miał już przed sobą do osądzenia ponad 60 różnych przekroczeń. Większość z tych została załatwiona polubownie z przyjętą przez oskarżonych karą, która była ogłaszana na Kolonii, i wahała się pomiędzy upomnieniem, grzywną, lub wstrzymaniem na pewien okres przepustek pozwalających im na wyjcie do m. León. Siedmiu, którzy kwestionowali podstawy zarzutów przeciwko nim, było rozważanych przez sąd Kolonii, a sześciu innych, których przekroczenia łamały prawa Meksyku, były oddane do jurysdykcji meksykańskiego inspektora. Dwa wyroki z sześciu powyższych pociągnęły za sobą 10 i 15 dni aresztu w kwaterze więziennej na osiedlu.
Ten dwutygodniowy okres mógł być jednak nietypowym, ponieważ sąd Kolonii zaczął swoją działalność dopiero we wrześniu 1944 roku, a więc mógł obejmował część przekroczeń z poprzedniego okresu.
W 1945 roku powstały na Kolonii niezależne warsztaty stolarskie, ślusarskie, zakłady urządzeń elektrycznych, pracownie krawieckie, które nie tylko przyjmowały zamówienia od mieszkańców i Zarządu Kolonii, ale także otrzymały pozwolenie od miejscowych władz do udzielania swoich usług dla tutejszej ludności.
Ponieważ, mimo wszystko, Kolonia Santa Rosa przedstawiała wzorową samo-rządzącą się jednostką, została nazwaną przez miejscową ludność "Małą Polską", (The Little Poland).
Santa Rosa podczas swego trzyletniego istnienia gościła delegacje z USA, a także dostojników Rządu Meksyku. We wrześniu 1945 roku z wizytą do Santa Rosa przybył Prezydent Meksyku, Manuel Avila Comacho, to on w grudniu 1942 roku podczas rozmów z gen. W. Sikorskim, dał zaproszenie na przybycie polskich wygnańców do Meksyku na okres wojny. Teraz uzupełnił poprzednie zaproszenie przez pozwolenie życzącym sobie tego Polakom na pozostanie i pracę w Meksyku w swoich zawodach.
ZAMKNIĘCIE KOLONII SANTA ROSA.
Po uznaniu przez Meksyk Rządu Polskiej Republiki Ludowej, i bezowocnych starań przez PRL przejęcia Kolonii Santa Rosa, zgodnie z zaproszeniem Prezydenta Meksyku, pozwolono polskim wygnańcom wybrać dowolnie miejsce osiedlenia w Meksyku, a Kolonia Santa Rosa otrzymała datę likwidacji 30 czerwca 1946 roku. Ten termin został później oficjalnie przedłużony do końca roku, a rząd USA podjął się pokryć potrzebne koszta istnienia Kolonii do 31 grudnia 1946 roku, z pozostałej kwoty pierwotnej pożyczki.
Wielu z wygnańców otrzymało zaproszenie, i wyjechało do USA, pewna liczba młodych Polek przyjęła listowne propozycje małżeństwa od polskiego pochodzenia Kanadyjczyków, i wyjechała do Kanady. Dzieci z sierocińca dostały pozwolenie na wyjazd do USA i zostały umieszczone w pięciu klasztorach zakonu sióstr felicjanek.
Niektóre z młodych Polek poślubiły miejcowych Meksykanów, duża grupa Polaków wyjechała do miasta Meksyk, gdzie mieli szanse pracować w swoim zawodzie. Niektórzy skusili się propozycją zagospodarowania dowolnej wielkości działek na zadrzewionych terenach wschodniego Meksyku. Około sześćdziesięciu osób, głównie z powodów rodzinnych, powróciło do Polski.
Fotografie z rodzinnych albumów.
1.VI.1944. Wizyta Ministra Jana Stańczyka. Spotkanie w mieszkaniu p. Bohdana Szmejko.
Od lewej: S. Liceaga-Kasjerka z biura p. Szmejko; Sergiusz Sienicki-Kierownik Wydziału Technicznego; Feliks Gliniecki- Komendant Kolonii Santa Rosa; Sekretarz Ministra J. Staczyka; Witold Kupczyński- pracownik biura p. Szmejko; ks, Leon Porendowski; Minister Jan Stańczyk; Pan Bohdan Szmejko; Leopold Słoniewski-Kierownik Działu Rolniczego; Dr. Barbara Brunno-lekarz; Mikołaj Żarnecki-Komendant Straży Obozu; Józef Plebanek-Kierownik Działu Gospodarczego; Dr. S. Hertz- lekarz; Anna Hertz-żona lekarza; Lidia Dyło-Plebanek-żona p. Plebanka; Arnold Szmitzer-aptekarz; H. Żarnecka-córka p. Mikołaja Żarneckiego.
Większośc powyższych stanowisk podległa zmianie podczas reorganizacji w sierpniu 1944 roku.